Od kiedy poznałam ścieg herringbone wciąż pojawiają się w mojej głowie pomysły na nowe bransoletki. Ten ścieg jest tak naprawdę dość prosty w wyplataniu. Osobiście uważam, że przyjemniejszy od peyote. Dodatkowym atutem jest według mnie to, że usztywnia on całą robótkę i jest ona mniej "lejąca" niż przy ściegu peyote. Poniżej bransoletka, którą wykonałam w dwa dni, oczywiście w międzyczasie zajmując się domem i dziećmi :) Techniki uczyłam się z mojego ulubionego kompedium wiedzy tj. "Mastering beadwork: a comprehensive guide to off-loom techniques" Carol Cypher.
Komentarze
Prześlij komentarz